#28 październik, 2014
Niegdyś spróchniała kamienica, z
której tynki sypały się przy najmniejszym podmuchu wiatru, teraz
odrestaurowany budynek, pokaźnych rozmiarów. Parę lat temu
ukończono jego remont - ocieplenie, nowe okna, dach, ogród. Mimo to
nadal nie zachęcał swoim wyglądem. Przechodnie omijali szerokim
łukiem wysoką, metalową bramę, mimo że odległość od furtki do
drzwi wejściowych wynosiła mniej więcej sto metrów.
W sytuacji, jak ta, która ma właśnie miejsce, ludzie przechodzą na drugą stronę ulicy.
- Zostawcie mnie! - Wysoka, chuda blondynka próbuje wyrwać się z żelaznego uścisku mężczyzny pchającego ją w kierunku furtki. Nie poddaje się mimo niepowodzeń i białego kaftana przykleszczającego jej ręce do ciała.
Zaraz jednak zostaje przepchnięta przez furtkę, którą uprzednio uchylił drugi mężczyzna, wyglądający na niewiele starszego od dziewczyny.
Blondynka rzuca się z całych sił, ubywających jednak coraz szybciej. Jej potargane, zaniedbane włosy, ze sporymi już odrostami, są w totalnym nieładzie - rozwalony kucyk jest splątany, połowa pasm zwisa luźno na twarzy wykrzywionej w grymasie gniewu i szaleństwa.
Mężczyźni prowadzą ją jednak nieubłaganie w kierunku ciężkich, drewnianych drzwi wejściowych, również odnowionych w czasie remontu.
Kilka krzyków później, z zapewne trochę gorszym słuchem, mężczyźni stoją przy domofonie - starszy praktycznie bez żadnej emocji wypisanej na twarzy, a młodszy z lekkim przerażeniem i ulgą w oczach. Dziewczyna nie przestaje się rzucać, ale jest już sporo słabsza.
- Tak, słucham? - Głos z domofonu nie należy do najprzyjemniejszych. Sekretarka skrzeczy jak czarownica z kreskówek.
- Mamy tę młodą - mówi starszy mężczyzna, poprawiając uchwyt, w którym wije się blondynka.
- Nazwisko? - Beznamiętny ton kobiety doprowadza dziewczynę do furii.
- Pieprz się! - krzyczy prosto do domofonu. - Ty i cały ten zasrany burdel!
- Nazwisko? - pyta ponownie sekretarka, nieporuszona nagłym wybuchem. W końcu nie pracuje tutaj od dzisiaj.
Dziewczyna fuka pod nosem. Z jej zaczerwienionych oczu powoli zaczynają płynąć łzy.
- Lynch - odzywa się prędko młody brunet, najwyraźniej chcąc jak najszybciej pozbyć się blondynki. - Rydel Lynch.
Rozlega się buczenie domofonu, mężczyzna naciska na klamkę.
Dziewczynie udaje się jeszcze zerknąć na blaszaną, czerwoną tabliczkę przykręconą do drzwi. Biały napis wydaje się z niej drwić po raz kolejny.
W sytuacji, jak ta, która ma właśnie miejsce, ludzie przechodzą na drugą stronę ulicy.
- Zostawcie mnie! - Wysoka, chuda blondynka próbuje wyrwać się z żelaznego uścisku mężczyzny pchającego ją w kierunku furtki. Nie poddaje się mimo niepowodzeń i białego kaftana przykleszczającego jej ręce do ciała.
Zaraz jednak zostaje przepchnięta przez furtkę, którą uprzednio uchylił drugi mężczyzna, wyglądający na niewiele starszego od dziewczyny.
Blondynka rzuca się z całych sił, ubywających jednak coraz szybciej. Jej potargane, zaniedbane włosy, ze sporymi już odrostami, są w totalnym nieładzie - rozwalony kucyk jest splątany, połowa pasm zwisa luźno na twarzy wykrzywionej w grymasie gniewu i szaleństwa.
Mężczyźni prowadzą ją jednak nieubłaganie w kierunku ciężkich, drewnianych drzwi wejściowych, również odnowionych w czasie remontu.
Kilka krzyków później, z zapewne trochę gorszym słuchem, mężczyźni stoją przy domofonie - starszy praktycznie bez żadnej emocji wypisanej na twarzy, a młodszy z lekkim przerażeniem i ulgą w oczach. Dziewczyna nie przestaje się rzucać, ale jest już sporo słabsza.
- Tak, słucham? - Głos z domofonu nie należy do najprzyjemniejszych. Sekretarka skrzeczy jak czarownica z kreskówek.
- Mamy tę młodą - mówi starszy mężczyzna, poprawiając uchwyt, w którym wije się blondynka.
- Nazwisko? - Beznamiętny ton kobiety doprowadza dziewczynę do furii.
- Pieprz się! - krzyczy prosto do domofonu. - Ty i cały ten zasrany burdel!
- Nazwisko? - pyta ponownie sekretarka, nieporuszona nagłym wybuchem. W końcu nie pracuje tutaj od dzisiaj.
Dziewczyna fuka pod nosem. Z jej zaczerwienionych oczu powoli zaczynają płynąć łzy.
- Lynch - odzywa się prędko młody brunet, najwyraźniej chcąc jak najszybciej pozbyć się blondynki. - Rydel Lynch.
Rozlega się buczenie domofonu, mężczyzna naciska na klamkę.
Dziewczynie udaje się jeszcze zerknąć na blaszaną, czerwoną tabliczkę przykręconą do drzwi. Biały napis wydaje się z niej drwić po raz kolejny.
"CENTRUM
PSYCHIATRII I UZALEŻNIEŃ, LOS ANGELES"
Z tej strony Sparrow. Może Wam znana, może nie.
Witam Was na blogu, którego zamysł powstał pod wpływem "rosskmin®". Wiecie, takie typowe "co by było, gdyby...?". Po paru dniach doszło do mnie, że to będzie pewnego rodzaju rewolucja w opowiadaniach o R5, napalałam się na strasznie, ale miałam wtedy jeszcze swojego bloga o A&A, więc czasu mało, a mózg zajęty tamtym story.
Ale gdy przeczytałam pierwszy/e rozdział/y bloga Raffy, zrozumiałam, że chyba czas na kooperację.
Na moje szczęście Martyna przystała na propozycję. Tak właśnie zaczęła się nasza znajomość. C:
Blog. Jeśli chodzi o to opowiadanie, to od samego zamysłu miałam nadzieję na jego oryginalność. I takie będzie.
Ale nie chcemy tu wprowadzać atmosfery rodem z grobu Tutenchamona.
To opowiadanie składa się z mojego pomysłu, idei Raffy oraz naszych stylów literackich, tworzących według nas spójną całość.
Do pierwszego rozdziału,
Sparrow.
To już Sylwester? Tak szybko minęło. Lipcu, wróć.
Raffy z tej strony. Nie musicie mnie znać, bez obaw. Ja znam Was wszystkich. Wszystkich. *mina pedofila się kłania*
Jak powyżej... Takie "kjut" story naszej znajomości i bloga, czyż nie? C:
Chciałabym dodać tylko jeszcze jedną rzecz do tego, co napisała Ania odnośnie oryginalności bloga:
To nie będzie lekkie opowiadanie. Nie mówię, że jest jakieś bardzo filozoficzne, ale na pewno bardzo prawdziwe i realistyczne - tak przynajmniej starałyśmy się wszystko przedstawić. Także odsyłamy z kwitkiem każdego, kto jest tutaj z nadzieją na pośmianie się albo przeczytanie czegoś prostego. W takim wypadku zapraszamy do zakładki z Dialogówkami®.
Z mojej strony wszystko.
Do napisania za tydzień,
Raffy.
A teraz coś od Spaffy.
Cześć, Niepi! *machamy ci* Nadal jesteś, dziecko, gotowa na czouga? c:
Ciekawostka, Prolog: Napisany dokładnie 15. lipca pod przychodnią lekarską na telefonie. Nie poprawiany prawie w ogóle, jedyną zmianą była literówka i "odzywa się" zamiast chyba "mówi".
Jestem w stanie napisać jedną rzecz - mimo że już to czytałam, wciąż tak samo wbija mnie w fotel.
OdpowiedzUsuńReszta później.
Pozdro znad szmaty.
Do sprzątania, of kors.
Kocham
Okej, to trochę gimbusiarskie, ale chciałam być "pierwsza". Dzięki naszej specyficznej relacji, czuję się tak trochę jak matka chrzestna tego bloga. Wiecie, że mam dziś zapierdol przed domówką, ale w tym ważnym dniu chciałam być z wami, stąd ten dupny komentarz u góry.
UsuńWchodzicie w ciężkie tematy, ja wiem, że Dells będzie ćpunką. Ja wiem.
Wiem, że to będzie coś, czego na Bloggerze brakowało - coś, co wbija w fotel nie tylko dlatego, że jest zajebiście napisane, a dlatego, że jest cholernie prawdziwe. To będzie ciężki blog, o sprawach ważnych, o których zazwyczaj się milczy.
Wiem, że złamiecie nam serduszka, ale kurczę, już na to czekam!
Kocham mocnomocno!
OTO JEST DZIEŃ, KTÓRY DAŁ NAM PAN!
OdpowiedzUsuńJestem!
Tyle obaw. Naprawdę tyle obaw!
Prolog zaczynający się tak z niczego, a dopiero w zakończeniu wyjaśnienie. UWIELBIAM TAKI TYP. KOCHAM.
Rydel u czubkow. To ja powinnan tam byc. PRZEZ WAS. Spokojnie jeszcze tam trafię.
HYHYH. MAM OSOBISTE POZDROWIENIA, UŁOMY! Jestem jak dzieciak czouga, nieco przerażona,ale jednak gotowa.
ZAWSZE NA POSTERUNKU, NIE BÓJTA NIC!
Przy rozdziałach komentarze będą lepsze, I promise c:
A teraz idę zameldować obecność komentarza.
NIECH TO. CZOUG PRZYBYŁ, MILI PAŃSTWO.
O kuwa... Delly w psychiatryku..? O kuwa.
OdpowiedzUsuńPierwsza? Chyba tak.
OdpowiedzUsuńYaaaay i eeeeej. Rydel w CENTRUM PSYCHIATRII I UZALEŻNIEŃ?
No nieźle ;3
Jest CZOUG, jest impreza.
Ja ce pirszy rossdział ;-;
Nał.
Zainteresował mnie ten blog od słów "Niegdyś spróchniała kamienica".
a tak na nowy rok to Wam życzę weny twórczej i tarczy Zeusa (Egidy *-*) przez psychofankami CZOUGA.
Happy New Year robaczki <5
~Sara
Czemu ja zawsze muszę komentarz pisać więcej niz 10 minut? ._. Nie pierwsza :c
UsuńDlaczego od razu przyszło mi na myśl American Horror Story z drugiego sezonu? Być może, ze psychiatryk to psychiatryk, a do tego wasze słowa o tym, ze będzie to trudne i być może podpadało pod filozofię. Nie wiem :/ Ja oczywiście CHCE czytać i mam nadzieje ze o tym nie zapomne :D
OdpowiedzUsuńwow
OdpowiedzUsuńi
o k*rwa
tylko to mi na myśl przychodzi
bo ten pomysł jest naprawdę oryginalny..
cieszę się, ze ta historia nie będzie prosta
bo takie też są potrzebne :)
naprawdę nie wiem co więcej napisać
czekam na rozdział?
taaak...
chyba tylko na tyle mnie stać po lekturze prologu
pozdrawiam <5
Kochane czy ja mam was zabić już na początku?
OdpowiedzUsuńMogłyście oszczędzić mi tego bólu.
Okej nie spodziewałam się tego.
Bardziej myślałam nad Rikerem i jego wątkami.
CHOLERA JASNA CO WYŚCIE ZROBIŁY MI Z MOJĄ KSIĘŻNICZKĄ?!
Pieprzone życie. Jeżeli zrobił jej to Ratliff to ja już do niego jadę.
Jadę do was.
Bójcie się.
Pozdrawiam stała czytelniczka tego oto bloga, która już po prologu ma ochotę wydłubać wam gałki oczne i przyciąć palce drzwiami.
Kochane jesteście brutalne.
Okej.
Pozdrawiam.
A TERAZ CHOLERA WEŹ TU WYTRZYMAJ TYDZIEŃ NA PIERWSZY ROZDZIAŁ
okej już spokój
zjem was ~ Ralie
Ahh zapomniałabym.
OdpowiedzUsuńWidzę w górnym lewym rogu datę.
Czyżby czyiś pamiętnik?
Może Rossa?
Ahhh okej już spadam
i czekam.
Booooooooooże drogi!
OdpowiedzUsuńTo spełnienie moich marzeń, przyrzekam.
To już jeden z moich ulubionych blogów.
Nie dość, że o idolach, to jeszcze taki mroczny, kocham takie klimaty.
Oczywiście czekam na rozdział namber łan gurls :D
WOW
OdpowiedzUsuńTakiego początku to ja się nie spodziewałam.
Ale już czuję, że to będzie cudowny blog.
Rydel w psychiatryku? Ciekawe, ciekawe...
Czekam na pierwszy rozdział!
Wooooow Delly? W takim miejscu? Nieźle.
OdpowiedzUsuńNo tak ja sie nie roxpisuje telefon sie mi buntuje i klawiatura na nim tyż. Czekam na ciąg dalszy :)
No nieźle. Zostaję na dłużej.
OdpowiedzUsuńZ poważaniem,
Natalia.
Wow..
OdpowiedzUsuńTego się nie spodziewałam.
Co wyście zrobiły z Delly?!?! Zajebię tego, co ją zamknął!!
Nieee. Zajebię tego, co wpadł na ten pomysł, o!
Bójta się!!!!
Aż tyle trza czekać na nexta?!?
Whyy?!?! ; c
No nic. Idę się powoli szykować na Sylwka a i mam nadzieję, że z czasem przybędzie wam więcej czytelników.
Da się w łapę temu i tamtemu to przyjdą... nie czytałyście tego ._.
Byee
OMG czuje,że to kolejny blog, który pokocham <3
OdpowiedzUsuńCiekawy, oryginalny prolog. Takie nagłe BUM i inne spojrzenie na Lynchów xd Nigdy bym się nie spodziewała,że ktoś pojdejdzie do opowiadania z nimi w roli głównej w ten sposób...
Jedna rzecz mi się nie podoba ;/ Laura... Laura, Laura ! Po co ta laska tutaj :C
,,Laura też się pojawi. Jeśli Laura cię, drogi czytelniku, zniechęca, od razu mówię - spokojnie, żadnych typowych raurowatych scen nie będzie."
Przynajmniej coś... Nienawidzę blogów o słodkim Austinie&Ally... To fikcja, program telewizyjny dla dzieci... ehh kocham Rossika ale ten serial to katastrofa *moje zdanie*
Czekam na next :D
O fuck! Oddaj mi ten talent!!! Kocham!!! Czekam!!!
OdpowiedzUsuń~Wika
Bosz... To będzie zajebisty blog!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać rozdziału :D
Gratulacje! Zostałyście nominowane do Liebster Blog Award. Szczegóły u mnie na blogu http://r5always.blogspot.com w zakładce LBA (styczeń 2015).
Jeśli mam być szczera to nie znoszę komentować prologów. No prostu nie. Człowiek chciałby napisać coś dłuższego, zwięzłego, pełnego chaosu i innych pierdół, ale nie może, bo właściwie nie ma co komentować, gdyż prolog jest z reguły zbyt krótki na to wszystko. Wasz zapowiada coś zupełnie innego. Mrocznego, pewnie z jakąś wielką tajemnicą, smutkiem, bólem, strachem. Chciałabym się dowiedzieć, czy data przed treścią prologu została tam umieszczona ponieważ jest to czyjś pamiętnik, czy dlatego by czytelnik miał pojęcie jaki mamy miesiąc i dzień. I kolejne, dlaczego wybrałyście właśnie Rydel na pacjentkę szpitala, chociaż tutaj mogę mieć pewne podejrzenia. Pewnie chciałyście nas wszystkich zaskoczyć.
OdpowiedzUsuńCoś jeszcze? Naturalnie czekam na rozdział pierwszy!
Wytrwałości dziewczynki, kocham Was!
- matrioszkaa! xx
Prolog jest zajebisty. Widać, że blog jest dopracowany w każdym, malutkim calu. Mam nadzieję, że dalej też tak będzie.
OdpowiedzUsuńNie wiem co się dzieje, jestem totalnie zagubiona. Rydel w psychiatryku? Tego bym się nie spodziewała. Widzę, że czołg atakuje niezłą bombą już na samym początku. Cóż, nie okłamujmy się, pierwsze wrażenie to ważna sprawa.
Udało Wam się, lamy. Zgniotłyście mnie.
Teraz ja. Nadszedł mój czas, moi drodzy. O tak, dobrze widzicie.
OdpowiedzUsuńMALFFUSUS NADCIĄGA!
Przybyłam na życzenie (rozkaz) Martyny.
Komentowanie hurtowe: mode on.
*dramatyczna muzyczka*
Ty wiesz. Wy wiecie. Wiecie, że ja kocham szpitale psychiatryczne. To specjalnie, zaciągniecie mnie gdzieś i zamkniecie w różowym pokoju wypełnionym poniaczami.
A później, ja, rysując kolejne kreski różową kredą na różowej ścianie (bo innej mi nie dacie) będę wspominać. "Chodź, pokażemy Ci szpital psychiatryczny", mówili. "Damy Ci kaftan", mówili.
To była przynęta.
To jest przynęta.
To zawsze będzie przynęta.
*damdamdam, nozdrza Kamili, przyciemnienie świateł*
Nie rozumiem. Dlaczego? To ja powinnam mieć ten zajebiaszczy kaftanik. I pokój bez klamek. Zasłużyłam sobie...
Mam wrażenie, że mój komentarz tu nie pasuje... Malffu powinna być poważna. Malffu jest dzieckiem. Jak dziecko Malffu ma być poważne? Malffu ma pewnie gorączkę. Czekajcie, Malffu zaraz sprawdzi... Malffu schodzi na zły tor.
Zimno tu, nie?
Nie napiszę że czekam na następny. Jeju, powinnam tak jak każdy napisać "O jezu, zszokowałyście mnie! Co będzie dalej? Już nie mogę doczekać się następnej notki!@!!1" ale ja wiem, co będzie dalej. :C Przynajmniej do rozdziału 5, hehs.
Idę skomentować zacny rozdział pierwszy.
Mam... 36.7. Szit. GORĄCZKA!
MALFFUSUS ODCIĄGA!